Księdzu kard. Kazimierzowi Nyczowi i Panu doktorowi Sławomirowi Mazurowi z Centrum Onkologii w Warszawie, że niemożliwe uczynili możliwym. Z wdzięcznością - autor.
Szukałem słowa – klucza, które zdolne byłoby otworzyć wrota do tego dziwnego zestawienia terminów: „myślenie religijne”. Wziąłem do ręki tomik poezji Cz. Miłosza zatytułowany Ocalenie (w 1945 roku ujrzał światło dzienne). Jeszcze raz uwaga moja zatrzymała się na umieszczonych w Przedmowie słowach: „Czym jest poezja, która nie ocala / Narodów ani ludzi? / Wspólnictwem urzędowych kłamstw, / Piosenką pijaków, którym za chwilę ktoś poderżnie gardła, / Czytanką z panieńskiego pokoju”. A zatem „ocalenie”. Myślenie religijne, godne tego miana, winno ocalać. Ocalać – znaczy wyzwalać ku dobru. Dobrem myślenia jest to, co godne pomyślenia. Godne myślenia w myśleniu religijnym jest (mówiąc po heideggerowsku) wkraczanie w przestrzeń otwartą na uobecnianie się Boga. Nie sam Bóg, bowiem On jest nie do pomyślenia, ale właśnie przestrzeń przychylności, w której uobecni się Dobro. A zatem również taki klimat, nastrój, atmosfera, które czynią możliwym stosowne, przenikliwe widzenie rzeczy. Winno ono kształtować oczy naszej duszy – wyostrzyć ich spojrzenie – to znaczy ocalać przed wszelkimi ideologicznymi zaślepieniami, zawężeniami (również, a może przede wszystkim religijnymi). Za modernistą katolickim G. Tyrrelem wolno powiedzieć, iż umysł prawdziwie religijny zdaje sobie sprawę tak z własnej niedoskonałości, jak również z nieogarnionej głębi bytu – jest cierpliwy w słuchaniu, a powolny, ostrożny w wygłaszaniu sądów stanowczych. Z jednej strony zatem świadomość ograniczoności władz poznawczych człowieka – z drugiej bogactwo nieogarnione i niewyczerpane Tego, który przekracza wszelkie kategorie myślenia, nie pozwalając mu spocząć, zastygnąć w gładkich pojęciowych schematach czy trujących fantazmatach własnych rojeń.
Książka ta zamierzona została jako zaproszenie do wędrówki po skomplikowanych drogach myślenia religijnego i jego otchłaniach. Chce to uczynić, sięgając w myśl wybitnych myślicieli rodzimych: A. Cieszkowskiego, K. Libelta, M. Zdziechowskiego, St. Brzozowskiego, H. Elzenberga, K. L. Konińskiego, S. I. Witkiewicza, Cz. Miłosza. Proponuję wsłuchanie się w rytm, którym myślenie to pulsuje. Jest to również okazja, by myśl religijną polskich myślicieli skonfrontować z bezmyślnością, jakiej z lubością oddaje się chrześcijaństwo w Polsce, przedkładając podrygujący aktywizm ciągłych akcji duszpasterskich nad rzetelną, inspirującą refleksję religijną.