Pierwsza, rzetelnie opracowana, wartościowa biografia Dymnego.

Wiesław Dymny, twórca najmocniej związany jako autor, wykonawca i scenograf z krakowskim kabaretem Piwnica Pod Baranami, ma wreszcie swoją biografię. Książka Moniki Wąs przedstawia życie i dorobek wszechstronnego artysty. Hojnie obdarowany talentami przez Stwórcę, był plastykiem, aktorem, poetą, prozaikiem, scenarzystą, dramaturgiem, jednak przede wszystkim oryginalnym satyrykiem o niedoścignionych możliwościach interpretacyjnych.

Aktywność twórcza Dymnego przypadła na okres od połowy lat 50. do daty jego śmierci w lutym 1978 r. Czasy Gomułki i Gierka były, jak wiadomo, mało sprzyjające niezależnym artystycznym duszom, ceniącym sobie prawo do nieskrępowanej swobody wypowiedzi. Stąd też dzieło życia Wiesława Dymnego przedstawia się na miarę ówczesnych możliwości, kiedy to obecność artysty w powszechnym obiegu kulturowym uzależniał kaprys państwowego mecenasa i widzimisię cenzora.
Wiele autorskich projektów Dymnego, zwłaszcza pracochłonnych scenariuszy filmów czy seriali, nie wyszło poza fazę przygotowawczą. Z bliżej niewyjaśnionych powodów stawały się z nagła źle widziane. Włodarze naszej kinematografii odrzucali je jako nieopłacalne.
Znaczną część plastycznego, fotograficznego i literackiego dorobku piwnicznego artysty strawił pożar mieszkania, które zajmował z żoną Anna Dymną. Ogień powstał wskutek wybuchu kineskopu radzieckiego telewizora i szybko się rozprzestrzenił w przerobionym ze strychu, głównie drewnianym wnętrzu. To, czego nie zmogła pożoga i nie zalała woda ze strażackich sikawek, i tak mogłoby wypełnić jeszcze kilka pracowitych życiorysów twórczych.
Niepokorny artysta, zwany przez przyjaciół "małym Leonardem da Vinci", oddawał się różnorakim pasjom, które w książce Moniki Wąs zyskały omówienia w osobnych rozdziałach. Każdy z nich zatytułowany został zgrabnym wyimkiem z tekstów Dymnego. I choć na liście jego dokonań literackich czy filmowych znajdują się pozycje ważne, przełomowe, wciąż wznawiane i pokazywane, najpełniej jednak wyrażał się w sztuce najbardziej ulotnej, jaką jest kabaretowa satyra.
"Piwniczny artysta niezmiennie odwoływał się do języka, tam też szukał nowych treści i znaczeń. Semantyka stała się obszarem, który najchętniej penetrował. Miał ogromne wyczucie słowa oraz umiejętność poszerzania jego znaczeń i wynajdowania nowych. Z upodobaniem stosował wyrafinowane chwyty stylistyczne oparte na grach słownych. Chętnie wprowadzał w swoje teksty różnorakie żarty semantyczne oparte na […] zestawianiu wyrazów prowadzących do tworzenia nowych znaczeń (Epikur Vasco da Gama), neologizmach (naddenaturalne zjawisko), dosłownych znaczeniach związków frazeologicznych (Na przykład Majewski podniósł wydajność z jednego hektara i przeniósł ją na drugi hektar), paronomazjach czyli wyprowadzaniu fałszywych etymologii słów (Pies proszę państwa to jest takie zwierzę, przepraszam, że się zwierzam)."
Osobnym kunsztem, w którym Dymny nie miał sobie równych, były - jak to nazywał - wymyślania. Składały się na nie niewiarygodne spiętrzenia wulgaryzmów. Tworzyły absurdalnie dowcipne konstelacje, wyzwalając wśród widzów kaskady oczyszczającego śmiechu.
Na tak ryzykowne formy pozwalał sobie jedynie w kabarecie. W scenariuszach filmowych umieszczał najwyżej jedno nieparlamentarne słowo. Padało ono zawsze w taki sposób, że stawało się znaczące i wnosiło zupełnie nową jakość. Na przykład jego trzeźwa konstatacja: "- Jasne, ty bucu!" w filmie "Chudy i inni" w reżyserii Henryka Kluby zabrzmiała jak eksplozja.
"Dymny był silnie wyczulony na reakcje publiczności, grał z widzem, często wciągał siedzących na sali do wspólnej zabawy, nie raz obrażał, wytrącając z przyzwyczajeń i schematów myślowych. Po latach socrealizmu artysta zmuszał do samodzielnego myślenia, obnażał mechanizmy propagandy i techniki socjalistycznego 'prania mózgu'."
Dość powiedzieć, że jedną ze ścian Piwnicy ozdobił słynnym pastiszem haseł epoki: "Książka twój przyjaciel, wódka twój wróg, kurwa twoja mać". Prowokacja i związany z nią efekt zaskoczenia, były jednym z istotnych elementów, które wprowadził do piwnicznych występów. Odwaga podjęcia tego rodzaju artystycznego ryzyka, przysparzała mu tylko popularności.
Zarówno Piotr Skrzynecki, jak i jego następca w prowadzeniu kabaretu Marek Pacuła - którego Dymny swego czasu obrał sobie na estradowego partnera - ale i wielu innych przyjaciół czy znajomych piwnicznego satyryka, potwierdza, że bywał nieobliczalny. "Nigdy nie było wiadomo, czy rozwścieczony artysta nie wpadnie w furię i nie rzuci się na kogoś". Anna Dymna z kolei uważała, że jej mąż "wykonując na scenie niebezpieczne ewolucje i wyniszczając swój organizm nocnym życiem i alkoholem", stwarzał zagrożenie nie tylko dla publiczności, ale także dla siebie.
Przepełniony jaskółczym niepokojem, wiecznie niespełniony i niepokorny Wiesław Dymny, inspirację do swojej twórczości czerpał wprost z życia. Żył natomiast w nieustannej gorączce tworzenia. Zmarł (zginął?) w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach, we własnym remontowanym i rozbudowywanym po pożarze krakowskim mieszkaniu, trzynaście dni przed swoimi 42. urodzinami.
"Nigdy […] nie zabiegał o popularność, nie dbał o wydawanie swoich książek, nie miał potrzeby bycia rozpoznawalnym na ulicy i beztrosko trwonił swoje talenty. W kabarecie czuł się jednak dowartościowany, był piwniczną gwiazdą, która w dużym stopniu nadała charakter krakowskiej Piwnicy."
Autorka biografii umieszcza Wiesława Dymnego, "z jego życiorysem twórcy zbuntowanego, niekonwencjonalnego", w gronie tak zwanych kaskaderów literatury. Obok Andrzeja Bursy, Rafała Wojaczka, Edwarda Stachury, Haliny Poświatowskiej i Marka Hłaski. Wszyscy oni byli indywidualnościami, o wyostrzonej wrażliwości, wszyscy hołdowali twórczości "będącej ekspresją ich wnętrza i spontaniczności".
W nurcie tych niezwykłych osobowości, którzy swoje życie zmienili w legendę, Dymny był od dawna. Dobrze się stało, że ma wreszcie pierwszą, rzetelnie opracowaną, wartościową biografię.
Culture.pl