Irena Jarocka. Piękna kobieta o niezapomnianym głosie. Jedna z prawdziwych ikon polskiej piosenki. Charyzmatyczna, wrażliwa, przebojowa. Klasa. Interesowała ją piosenka liryczna, melodyjna, z dobrym sensownym tekstem i jednocześnie – nowocześnie zaaranżowana. Wrażliwa. Urzekała urodą, urokiem osobistym i naturalnością oraz znakomitym warsztatem. Była profesjonalistką.
********************
Ze wspomnień, które odnajdziesz w tej książce:
* Zawsze miała przy sobie zeszyciki i notowała wszystko dokładnie...
* Powiedziałabym, że Irena była zwyczajnie nadzwyczajna. Umiała słuchać uważnie i z wyrozumiałością. Mówiła, iż życie jest ciekawe dzięki wciąż nowym sprawom i ludziom, których poznajemy. Była prekursorką mody w Polsce. Dla Polek była wzorem urody i niedościgłej klasy. Swą urodą zachwycała. Jej duże piękne oczy, promienny uśmiech i ciepły głos, wspaniałe stroje, które przywoziła ze sobą z zagranicy, powodowały, że podczas jej koncertów szary świat tamtej rzeczywistości stawał się barwny...
* Irena zawsze kochała publiczność i to było wzajemne, mimo to, iż zawsze miała jakieś problemy z fanami. Od samego początku miała sentyment do piosenki francuskiej.
* (...) wszyscy mieli do niej jakąś sprawę, i, muszę powiedzieć, że raczej nie odmawiała.
* Przywiozła do Polski trochę Zachodu. Irena była wszędzie – w każdej gazecie, w każdej telewizji; ale było tak, że, kiedy udzielała wywiadu, to się nieco tego wstydziła. Na scenie – wielka gwiazda, poza sceną – stonowana, wyciszona, zwyczajna. Zawsze bardzo życzliwa. Nie potrafiła przejść obojętnie obok potrzebującego pomocy. Otwarta na dobre pomysły. Bardzo chłonna wiedzy.
* Nie miała w sobie gwiazdorstwa, ale potrafiła opanować publiczność. Nigdy nie widziałem u niej jakiejś gwiazdorskiej postawy, jakiegoś wynoszenia się. Nigdy nie było czegoś w rodzaju – co ty mnie tutaj będziesz mówił, gdyż to ja to firmuję! Czy, na przykład, że to jest mój festiwal, i to mnie zaprosili... Nigdy nie było czegoś takiego. Zawsze była otwarta i zawsze chętnie słuchała podpowiedzi i innych propozycji. Praca z nią była bardzo przyjemna. To byłą prawdziwa partnerska robota.
* Irena bardzo wierzyła w przeznaczenie, ale to nie znaczy, iż była słaba i się poddawała. Walczyła: o siebie, o swą muzykę, o swoje miejsce w życiu muzycznym... Była szalenie wrażliwa. Wierząca. Wkraczając do nowego środowiska, chciała być zaakceptowana i sama chciała akceptować ludzi. Wierzyła, że cały świat jest dobry.
* Myślę, że nikt tak naprawdę , oprócz najbliższych jej osób, Irenę nie znał. Miała taki sposób bycia.. Zapewne nazywano by ją Księżniczką. Nie była wyniosła, ale umiała utrzymać dystans do wszystkich tych, z kim jej było nie po drodze. Była jak wcielenie trzech buddyjskich małpek: „see no evil, hear no evil, speak no evil”. Trudno było z niej wyciągnąć jakiś komentarz i słowo – nigdy nie słyszałam z jej ust negatywnego komentarza na czyjś temat.
* Irena bardzo chciała świata harmonijnego, pełnego dobra i szacunku dla innych istot.
* To był taki słoneczny dzionek na co dzień.
* Irena w stosunku do nas, do „młodziaków”, była... nie powiem, że matką, ale miała taką macierzyńską opiekuńczość w podejściu do nas. Zawsze dbała o to, żebyś my się ciepło ubierały, żebyś my dbały o głosy. Zazwyczaj było tak, że przed koncertem przychodziłyśmy, zbierałyśmy się wszystkie trzy w jej garderobie i robiłyśmy sobie rozśpiewkę. Dbała o to i to było bardzo poważne. Pilnowała – co jemy, jak się zachowujemy. Dbała o nas.
* Irena powiedziała mi kiedyś , że dużo prościej jest wybaczyć sobie, ale spowodować żeby wybaczyła nam druga osoba jest o wiele trudniej.